Z samego rana ruszyliśmy do Buena Vista gdzie czekał na nas nasz przewodnik Juan.
Generalnie to poruszaliśmy się wzdłuż rzeki płynącej przez park i jej bocznych ciągów, niestety z powodu pory deszczowej nie zapuszczaliśmy się w głąb lasu ale tez było fajnie.
Dookoła nas latało pełno kolorowych motyli (niestety tak jak tubylcy nie dawały się fotografować), ze wszystkich stron było słychać jakieś syczenie,skrzeczenie,bzyczenie zwłaszcza w nocy. Niestety dzikie zwierzęta od nas uciekały i mogliśmy pooglądać tylko ich ślady np. jaguara,tapira. Raz pokazały się małpy z daleka, ze dwa węże jeden koralowy i takie tam drobne robale. No i mnie szczególnie upodobały sobie komary.
W trakcie powrotu trzeciego dnia gdy wydawało ze nic ciekawego się nie wydarzy okazało się ze na drodze jest blokada miejscowej ludności i nie uda się przejechać, czekał nas jeszcze ponad godzinny spacer w upale.