A więc dotarłem do Santiago, miasto robi bardzo pozytywne wrażenie i jak dla mnie jest przeciwieństwem Buenos Aires, jest czyste, zadbane a na ulicach jest sporo kramików z tanimi przekąskami. Tak więc włóczę się po mieście przez dwa dni, co chwilę coś zajadając a to completo (pyszne hod dogi) a to churros a to jeszcze coś innego czego nie potrafię nazwać popijając to wszystko mote con huesillo.