Położone nad jeziorem Pucon słynie głównie z dymiącego wulkanu Villarrica, co prawda pewnie nie jeden palacz potrafiłby narobić więcej dymu ale jednak dymek jest. Dla Chilijczyków jest to bardzo popularna miejscowość wypoczynkowa a że akurat trwają tu wakacje miasto jest pełne ludzi.
Skoro już tu dotarłem to coś muszę tu robić, dwie najpopularniejsze atrakcje okolicy to wspomniany już prze zemnie wulkan oraz rafting. Ci co mnie znają to wiedzą że w wodzie to ja się nie czuje zbyt pewnie a jak już wchodzę to muszę czuć grunt pod nogami ale za to jestem miłośnikiem gór. Więc sprawa wydaje się być prosta tylko jest pewne ale, w informacji turystycznej poinformowano mnie że na wulkan można wchodzić tylko i wyłącznie z przewodnikiem, a jakoś tak mi się nie uśmiecha płacić osiemdziesięciu dolarów za wejście na górkę która ma raptem 2847m i to w dodatku w jednej z wielu dziesięcioosobowych grup. No ale przecież nie lubię wody, ale co mi tam raftingu jeszcze nigdy nie próbowałem, poza tym chyba dostanę kamizelkę ratunkową!
Było super!!! :)