Geoblog.pl    wiewior    Podróże    99 dni w Ameryce Poludniowej    Park Torres del Paine
Zwiń mapę
2012
15
sty

Park Torres del Paine

 
Chile
Chile, Torres del Paine
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6457 km
 
A wiec dotarlem do glownego celu wycieczki czyli Parku Torres del Paine. To wlasnie z tego powodu pchalem sie tak daleko na poludnie.
Od momentu gdy postanowilem ze kiedys tu przyjade, po zobaczeniu w jakims magazynie turystycznym zdjecia granitowych wiez minely 3 lata no i jestem. Niestety z powodu pozaru jaki wzniecil jeden izraelczyk pod koniec grudnia park czesciowo jest zamkniety. Kolejna czesc ma zostac otwarta na zajutrz. Jednak cala czesc wzdluz jeziora i lodowca Gray, ktora podobno jest najladniejsza pozostaje zamknieta.
Ale zeby cokolwiek zobaczyc wpierw trzeba sporo wydac, autobus z Puerto Natales do parku (w dwie strony) 30 dolarow, wstep do parku nastepne 30 dolarow. Potem jeszcze parkowy bus z pod bramy do miejsca gdzie zaczyna sie szlak (7,5km) 5 dolarow, mozna ten odcinek przejsc pieszo wzdluz drogi ale ze przyjechalem popoludniowym autobusem nie mialem na to czasu i trzeba bylo zaplacic.
Pod wieczor pierwszego dnia docieram na pezplatny Campamento Torres.

16.02
Wieze podobno najlepiej wygladaja o swicie bo maja czerwony kolor, a wiec wyruszam o 4:40 zeby zdazyc dojsc pod wiece na 5:10 tyle ze promienie sloneczne docieraja na wieze dopiero po 6!!! Zeby sie na to doczekac niezle wymarzlem zreszta nie tylko ja bo ludzi bylo dosc sporo, a wieze wcale nie byly czerwone tylko raczej zulto pomaranczowe. Po zejsciu do obozu okazuje się ze French Valle jedanka nie zostala otwarta postanawiam wiec zostac kolejna noc a w ciagu dnia zobaczyc jeszcze raz wieze tyle ze tym razem w pelnym sloncu tak dla porownania ale najpierw ide odespac wczesna pobudke.
Po popoludniowej wizycie stwierdzam ze jednak warto bylo zobaczyc wieze o swicie a najlepiej o swicie i w dzien.

17.01
Tym razem wstaje o normalnej godzinie czyli jakos tak kolo 9 wychodze z namiotu przeciagam się a tu kemping praktycznie pusty, pozostaly moze jeszcze ze dwa namioty ktos tam jeszcze konczy skladac, a wieczorem dzien wczesniej nie bylo juz gdzie namiotu postawic. Wszyscy się wyniesli zaraz po powrocie ze wschodu slonca, gdzie im się tak spieszylo? Ide do dyzurnego straznika parkowego zapytac jak tam sytuacja, niestety nic się nie zmienilo. Jem sniadanie i wyruszam w strone Refugio Cuernos z nadzieja ze jutro cos sie zmieni. Docieram na miejsce w oknach schroniska wisza kartki z informacja ze dalej szlak jest zamkniety, poniewaz bezplatny kemping znajduje się w zamknietej czesci parku musze sie rozbic przy schronisku za jedyne 12 dolarow!!! Tak tak to nie jest cena za nocleg w schronisku tylko za namiot od osoby, ale w zamian mozna wziasc prysznic oraz dostepny jest tez wrzatek! Spotykam znajomych z hostelu, wiec przynajmniej jest z kim pogadac, oczywiscie przy jerba mate jak przystalo na Argentynczykow.
Wieczorem parkowi maja narade i zapada decyzja o otwarciu szlaku do French Valle, kempingi pozostaja zamkniete.

18.01
A wiec wyruszam tym razem na lekko bo i tak musze nocowac pod schroniskiem.
Poniewaz wczoraj wieczorem brakowao juz miejsca na rostawienie namiotow spodziewallem się tlumow a tu ku mojemu zaskoczeniu na szlak wyruszylo moze z 15 osob. Niestety z pogoda jest juz troche gorzej i tak na zmiane pada deszcz, swieci slonce znowu pada deszcz potem znowu swieci slonce czasem jednoczesnie pada deszcz i swieci slonce.
Poniewaz dzien wczesniej nikt nie sprawdzal platnosci za namiot postanawiam się wstrzymac z zaplata za kolejna noc i zobaczyc co bedzie. Tym razem jedak sprawdzaja wiec pokazuje kwitek z wczoraj gosc sprawdza oddaje mi go, kiwa glowa na potwierdzenie i idzie dalej.


19.01
Z samego rana wyruszam w dorge powrotna do bramy parku, pogoda znowu piekna jak w pierwsze dni, po drodze przysiadam na skalach z widokiem na jezioro i jem sniadanie, moglbym tak przesiedziec caly dzien niestety trzeba isc dalej.
Na koniec szlaku a w zasadzie poczatek docieram na tyle wczesnie ze mam dosc czasu zeby dotrzec do bramy parku pieszo wiec olewam busa i ide drogą. Poniewaz na poczatkowym odcinku wzdluz drogi rozciagala sie laka, ide tak sobie jej skrajem co by nie isc zakurzona droga, a tu lezy podkowa. Pierwszy raz w zyciu znalazlem podkowe i co teraz mam ja taszczyc przez pol swiata? Ale przeciez jej nie zostawie troche szczescia sie przyda!
Podkowa szybko zaczyna dzialac mniej więcej w polowie drogi zatrzymuje się obok mnie samochod i starsze malzeństwo francuzow proponuje mi podwiezienie do bramy parku :)
Na noc zostaje w Puerto Natales jutro ruszam do Punta arenas.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
BPE
BPE - 2012-03-01 07:55
widoki obłedne.....też mi się marzy kiedyś je zobaczyć.......jak trafić na taka cudną pogode ?
 
mirka66
mirka66 - 2012-03-01 10:06
Nie dziwie sie,ze przemierzyles tysiace kilometrow..... dla takich widokow.Przepiekne miejsce.
 
Geoblog
Geoblog - 2012-03-01 15:47
Piękne widoki!!!
 
 
wiewior
Piotrek W
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 73 wpisy73 61 komentarzy61 549 zdjęć549 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
07.12.2011 - 06.02.2012
 
 
12.02.2010 - 08.04.2010