Na Bariloche troche sie zawiodlem, poniewaz jest to slunny argentynski kurort narciarski spodziewalem sie czegos ladniejszego. A tu poza kilkoma budynkami przy runku miasto jest raczej brzydkie, ale ceny maja kosmiczne dlatego pierwszy raz przydal sie namiot.
Na cempingu poznalem mila pare z Buenos Aires, zaprosili mnie na mate a jak sie dowiedzieli ze jeszcze nie jadlem asado(rodzaj wolowiny ktorym zajadaja sie w argentynczycy) stwierdzili ze w takim razie zaraz idziemy do sklepu i wieczorem grilujemy. Wiem wiem przeciez ja nie lubie wolowiny ale jestem w kraju wolowiny wiec zjadlem ze smakiem i to w dodatku krwista.
Generalnie okolica poza samym miastem jest calkiem ladna, dookola jest wiele malowniczych jezior z ktorych ten region slynie.