Wieczorem dnia wczesniejszego wsiadlem w autobus z argentynskiego Puerto Iguazu do przygranicznego Ciudad del Este w paragwaju, trasa prowadzi przez znajdujace sie po miedzy nimi brazylijskie Foz do Iguacu. Autobus wyjechal spozniony ponad godzine wiec kierowca postanowil nie zatrzymywac sie na granicy paragwajskiej bo i tak wszyscy pasazerowie byli paragwajczykami, gdy sie upomnialem bylismy juz 0,5km za przejsciem i kierowca powiedzial ze mam sie wracac pieszo i nie bedzie na mnie czekal bo juz jest spozniony. Po odprawie musialem dostac sie na terminal autobusowy a ze byl on daleko a do tego bylo juz ciemno musialem wziasc taksowke. Zwykla byla droga wiec wziolem taksowke motocyklowa. I tak przejechalem na motorze pol miasta z wielkim plecakiem na pecach, jedna reka trzymajac maly plecak przed soba a druga trzymajac sie siedzenia. Potem nocny autobus i rano bylem w Asuncion. W miescie na placu przed starym parlamentem byla jakas manifestacja otoczona kordonem policji, pomimo ze manifestanci byli spokojni jeden z policjantow postanowil zaprowadzic mnie do budynku nowego parlamentu gdzie obecnie jest muzeum. A nastepnie postanowil zostac moim przewodnikiem i tak zwiedziem cale miasto w obstawie policji. Gdyby nie to pewnie nie bylbym w budynku obecnego parlamentu.Wieczorem zamiast tak jak reszta hostelowych gosci aprawczac poczte, facebooka i przewodniki, siedze w ogrodku popijajac piwo z pracownikami hostelu i ich znajomymi pobierajadz lekcje histori paragwaju