Wyruszyliśmy nocnym autobusem do Uyuni. Mieliśmy jechać 12h a jechaliśmy 20h, ale było fajnie :) Najpierw obudziliśmy się nad ranem w szczerym polu bo przez nasza drogę (droga w Boliwii zazwyczaj nie ma asfaltu ani żadnej innej nawierzchni) płynęła rzeka, jak już ja przejechaliśmy to kawałek dalej musieliśmy wysiąść żeby odciążyć autobus gdy pokonywał bagno aż w kocu stanęliśmy w korku przed następna rzeką. Tu już musieliśmy zabrać plecaki i boso przejść z nimi przez dwie następne rzeki, potem jeszcze tylko kilometr i wsiedliśmy do nowego autobusu. Az w końcu po 20h dotarliśmy do celu. Pod wieczór poszliśmy jeszcze na cmentarzysko starych lokomotyw znajdujące się obok miasta.