Na czas Swiat hostelbyl zamkniety, Rodrigo jeden z wspolwlascicieli wraz ze swoja zona jechali na swieta do jego rodzinnego domu w Encarnacion i zabrali mnie ze soba. Tak wiec Swieta spedzilem w rodzinnej atmosferze.
Na miejsce dotarlismy w piatek kolo polnocy.
Wigilijne popoludnie spedzilismy na swiatecznych zakupach. Potem obiad, siesta wieczorem przygotowania do kolacji, kolo 9 zaczelismy grilowac roznego rodzaju miesa i kielbaski. Kolacja na ktorej moglem sprobowac paragwajskich specjalow zaczela sie o 23.
O polnocy wszyscy zyczyli sobie szczescia a z zewnatrz dochodzil huk fajerwerkow jak by byl sylwester.
Potem przyszedl czas na prezenty ktore znajdowaly sie pod szopka bozonarodzeniowa, choc choinka staje sie tu coraz bardziej popularna. Ku moiemu zaskoczeniu znalazl sie tam tez prezent dla mnie, rozmowy trwaly do trzeciej.
Sniadanie mialo byc o 10, gdy zszedlem na dol okazalo sie ze wszyscy jeszcze spia w kuchni byla tylko mama Rodrigo ktora zjadla ze mna sniadanie a potem zabrala mnie na swoj zwyczajowa przechadzke do pobliskiego parku. Gdy juz wszyscy zjedli siedzielismy na ganku popijajac terere. Po obiedzie pojechalismy jeszcze na znajdujacy sie nad rzeka deptak.
W Paragwaju jest tylko jeden dzien swiat wiec w poniedzialek rano wyruszylismy w droge powrotna do Asuncion.